Czym NIE jest marketing e-mailowy?


Jak zawsze, są ludzie, którzy uważają, że w każdej strategii wszystko idzie dobrze. Ludzie, którzy uważają, że wartość dodana to próba promowania swoich czytelników wszystkich swoich produktów. Czy są dobrzy, czy nie, chcą po prostu swoich łatwych pieniędzy. Są to osoby dotknięte Paypaltia lub uzależnieniem od transakcji zakupu.

Czy myślisz, że to wartość dodana? To nie żart.

Dlatego nie należy mylić marketingu e-mailowego z:

  • SPAM: wysyłaj e-maile handlowe bez rymu i powodu. Tutaj już nie ma znaczenia wszystko. SPAM próbuje sprzedać ciężarem i impasem. To oni grają, aby uzyskać sprzedaż dzięki szczęściu i prawu prawdopodobieństwa. „Jeśli wyślę 10,000 XNUMX e-maili, sprzedaż siłą spadnie”. Absurdalny.
  • Nudzę czytelników: ktoś właśnie zasubskrybował Twojego bloga, ponieważ podoba się Twojej redakcji i chce dowiedzieć się o Tobie więcej. Ale mylisz tego, który dał ci tę małą wolność, z miażdżeniem poczty. Wynik? Czytelnik rezygnuje z subskrypcji

To, że czytelnik przekazuje ci swój e-mail, nie oznacza, że ​​zostaniesz robotem bez duszy . Wręcz przeciwnie, ten gest zaufania, który miałeś, powinien za to zapłacić, oferując jeszcze lepsze treści. I oczywiście także treści VIP: informacje, do których mają dostęp tylko subskrybenci.

Przypomnij sobie samego Setha Godina i jego koncepcję marketingu za przyzwoleniem. Godin twierdzi, że tradycyjna reklama ma policzone dni. Taki był zamach, któremu nas poddali, że przekaz reklamowy nie ma już wpływu. Ślizgają się.

Dlatego Godin wybiera marketing pozwoleń . Polega to na pytaniu użytkowników, czy chcą z nami współpracować.

Oczywiście nie przyjmą wszystkich, ale ci, którzy to zrobią, będą znacznie bardziej otwarci na wysłuchanie naszego przesłania. Zasady gry uległy zmianie mój przyjaciel.